czwartek, 7 marca 2013

Insygnia śmierci



Nadrabiam zaległości. I tak w moje ręce wpadła książka Suzanne Collins "Igrzyska Śmierci". Po przeczytaniu "50. twarzy Grey'a" potrzebowałam czegoś innego ( o Grey'u może kiedy indziej). Insygnia nie zawiodły. Pochłonęłam książkę w kilka chwil i z niecierpliwością czekam na kolejną część (która mam nadzieję, szybko do mnie dotrze ;) ).
Collins opisuję losy Katniss- dziewczyny z Dwunastego Dystryktu, która postanawia ratować siostrę i sama staję do walki o śmierć i życie w Głodowych Igrzyskach organizowanych dla przypomnienia mieszkańcom Pan o Mrocznych dniach. Głodowe Igrzyska to starcie 24 trybutów (zawodników) w wieku od 12 do 18 lat na specjalnie przygotowanej arenie.
Nie będę opisywać, co dzieję się w książce bo nie pozwalam sobie zabierać Wam przyjemności z odkrywania przygód Katniss i jej kompana z Dystryktu Peety.

Igrzyska śmierci (2012)

Nie byłabym sobą, gdyby od razu po przeczytaniu książki nie obejrzała filmu. Jestem z tych, którzy starają się najpierw przeczytać książkę zanim obejrzą ich ekranizację. Wiadomo, że od reguły zdarzają się wyjątki ;)- tym razem go nie zrobiłam. Film nie dorównuję książce! Pomija wiele moim zdaniem istotnych szczegółów. Nie pokazuję tego co oddaję książka- moim zdaniem umniejsza sytuację bohaterów. Efekty, gra aktorka całkiem niezła ;). Gdybym obejrzała sam film na pewno byłabym pod wrażeniem. Jednak konfrontując go z książkom przegrywa. Ocena filmu  7,5/10.

Aczkolwiek polecam jedno i drugie!


Pozdrawiam ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz